Nie odezwał się do mnie. Ja do
niego też nie. Oboje jesteśmy równo popierdoleni. Potrafimy się minąć na
mieście, nie zaszczycając się nawet przelotnym spojrzeniem. Moja cholerna dumna
czuje się upokorzona po tym, jak pozwoliłam mu na siebie nawrzeszczeć. Niby
nic, a poczułam się jakbym miała znowu szesnaście lat. Wtedy ojciec potraktował
mnie jak szmatę. Dosłownie. A co na to matka? Patrzyła na wszystko bez cienia
zmartwienia. To był ostatni raz, gdy pozwoliłam komukolwiek na mnie wrzeszczeć.
W mieszkaniu rozlega się dźwięk
mojej komórki. Odbieram połączenie. Rozmowa była krótka, a po niej mam jeszcze
gorszy humor. Ktoś na górze ma cholerne poczucie humoru. Nie dalej jak dwa
tygodnie temu łgałam Michałowi prosto w oczy, że dostałam niesamowitą szansę,
że będę się mogła dalej rozwijać. A teraz to się dzieje naprawdę. Karma to
suka.
Człowiek, który przekazał mi te
fascynujące wieści, chce się ze mną spotkać. Jedna godzina dzieli mnie od podjęcia
najtrudniejszej decyzji. Zastanawiam się jak reżyser światowej rangi przyjmie
moją odmowę? Bo właśnie to zamierzam zrobić. Nie będę owijać w bawełnę. Powiem
mu prosto z mostu, że nie mogę zagrać w tej sztuce. Nie oszukujmy się.
Prawdopodobnie nie dożyję jej premiery, ale skąd oni mogą o tym wiedzieć?
Zbieram się wyjątkowo szybko. Nie
mam zamiaru się stroić, nie idę przecież na randkę, a na wywarciu dobrego
pierwszego wrażenie, też mi jakoś szczególnie nie zależy. Piętnaście minut
później siedzę już w kawiarni i popijam zamówione cappuccino, czekając na
reżysera. Zjawia się dwie minuty przed czasem i raczej nie spodziewał się, że
już będę na miejscu. Cóż, lubię zaskakiwać. Wita się ze mną. Siada. Zaczyna
opowiadać o sztuce. O celach. O naszej współpracy. A ja tylko patrzę. Słucham
go, to oczywiste, ale nie zastanawiam się nad tym, co mówi. Nie wyobrażam sobie
tego wszystkiego, bo to nie moje miejsce. Mnie tam nie będzie.
- No. Skoro się dogadaliśmy, to
zapraszam jutro na pierwszą próbę. Potem podpiszemy kontrakt – uśmiecha się, a ja
unoszę lewą brew.
- Dogadaliśmy się… Nie. Nie
sądzę. Nie wezmę udziału w tym projekcie.
Uśmiech spływa mu z twarzy.
Powiedzieć, że był zszokowany, to mało. Prawdopodobnie nikt mu nigdy wcześniej
nie odmówił. Jak już wspominałam, lubię zaskakiwać.
- Co ma pani na myśli?
- Nie zagram w pana sztuce. Nie
mogę.
- Rozumiem. Przyjęła pani
propozycję innego kolekcjonera wielkich talentów – próbuje mnie przekupić. To
jasne, że chce mnie zwabić na komplementy.
- Tak. Będę grała w komedii o
tytule ‘Życie’. A co najlepsze będę tworzyć jednoosobową obsadę! Czyż to nie
wspaniałe? – ironizuję.
- To przecież niemożliwe –
odpowiada. Zapewne teraz uważa mnie za kapryśną gwiazdę. Życie aktorki jest do
bani.
- W moim życiu wszystko jest
możliwe. Nawet to, że będę wąchać krokusy od spodu, leżąc na tatrzańskich
halach w czasie, gdy pan będzie zapowiadał swoją premierę. Do widzenia.
Zostawiam go samego.
Wracam do siebie, ale nie
potrafię znaleźć sobie miejsca w mieszkaniu. Moje królestw się zmieniło. Choć
paradoksalnie nic w nim nie przestawiałam. A może to tylko ja się zmieniłam?
Nie pragnę już samotności. Nie chcę wchodzić do pustego mieszkania. Wolę
wchodzić do mieszkania, w którym w salonie na kanapie będzie siedział Michał,
oglądając powtórki z tenisowych imprez. To miejsce za bardzo mi o nim
przypomina. Dlatego biorę słuchawki i telefon do ręki i wychodzę. Kierują się
korytarzem w stronę schodów. Pokonuję stopień za stopniem aż w końcu nie
pozostaje ani jeden. Otwieram drzwi i wychodzę na chłodne nocne powietrze.
Siadam na zimnym betonie zaraz na
krańcu dachu. Przed upadkiem chroni mnie barierka, o którą się opieram. Miałam
zamiar włożyć do uszu słuchawki i słuchać muzyki puszczonej najgłośniej jak się
tylko da. Ale rezygnuję. Widok zachodzącego słońca jest piękny. Na moją twarz
wpływa smutny uśmiech. Jedną ciężką decyzję już dziś podjęłam, ale to nie
koniec. Jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę zrobić. I decyzja już zapadła.
Ostatecznie. Nie ma od niej odwrotu. Ale to dopiero jutro. Teraz pozwolę sobie
na jej opłakiwanie.
><><><><><><><><><
Tasiemiec to to nie jest, ale no... XD
Zostawiam was z kilkoma nowymi faktami o życiu Anki. Może teraz jej zachowanie ma jakiś sens? Piszcie, co myślicie.
Ja tymczasem lecę się zbierać na kolejną rodzinną imprezkę, na którą nie mam nawet najmniejszej ochoty. O rozdziale poinformuję kiedy wrócę albo jutro.. Zobaczymy. ;))
powinna powiedzieć Michałowi prawdę... czekam na kolejny i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie powinna ukrywać tego przed Michałem :/
OdpowiedzUsuńKurde no... Oby tylko Anka nie zrobiła nic głupiego. Może uda jej się wyleczyć. Przecież nie wszytko stracone. Są jakieś minimalne szanse na wyleczenie. Anka nie może się poddać, musi walczyć! Popełniła błąd nie mówiąc Michałowi, ale z drugiej strony w czym on by jej pomógł. Jeżeli ona sama straciła chęć i motywację do walki to wszystkie inne wysiłki są na marne.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci robi się coraz ciekawiej :)
Wiesz co? Podziwiam Cię, że potrafisz tak wiele dać do myślenia tak niewielkim fragmentem. Tak, chyba zaczynam rozumieć zachowanie Anki. Czyżby złe traktowanie w domu było powodem takiego nastawienia do świata i ludzi? Przyszło mi teraz do głowy, że Anka wychodząc z rodzinnego domu postanowiła sobie, że już nigdy nie da się tratować źle jakiemukolwiek mężczyźnie i dlatego stała się taka zimna oschła. Może dlatego wcześniej nie dopuszczała do siebie partnerów i na każdego patrzyła z góry? Może to był taki odruch obronny? Tak mi się wydaje, bo to by tłumaczyło większość jej dziwnych i niezrozumiałych (wtedy) zachowań.
OdpowiedzUsuńNo proszę! Szczęście w nieszczęściu... Z jednej strony została doceniona, ma szansę wystąpić u reżysera o jakim kiedyś pewnie marzyła, zrobić karierę i stać się naprawdę sławną, a tu proszę.... Nie ma nawet możliwości z tego skorzystać. Doskonale pokazałaś jakie życie może być przewrotne. Kiedyś miała wszystko, a teraz nie ma zupełnie nic. Albo inaczej... niby ma, ale nie może się tym cieszyć.
Mam nadzieję, że to co Anka ma do zrobienia ma związek z Michałem. Pasowałoby wyznać prawdę i powiedzieć, co bylo prawdziwym powodem dziwnych zachowań no i kłamstw. W sumie przyjemnie byłoby zobaczyć kajającą się Ankę i przepraszającą za swoje czyny. Nie spodziewam się tego, ale kto jak kto... Ty zawsze potrafisz zaskoczyć! :D
Pozdrawiam i całuję, kochanie! ;**
Przepraszam za takie opóźnienie, ale postanowiłam trochę skorzystać z wakacji i wyjechać na par dni, odcinając się równocześnie od blogowania :D Ale jestem i przybywam do Anki pełna obaw o to, co ta dziewczyna jeszcze nawywija :P
OdpowiedzUsuńNadal pokłócona z Michałem. nadal nie ma zamiaru go przeprosić, a on się nie odzywa. W sumie jemu się nie dziwię. Dalej twierdze, że to ona jest winna temu ich rozstaniu I powinna jakoś się z nim skontaktować. Chociaż wyjaśnić wszystko. I nic jej nie usprawiedliwia. Może to wredne, ale przynajmniej szczere.
No i dobija mnie ta jej bierność. "jestem chora na raka. Umrę" Ja wiem, że to straszna choroba, ale przecież to nie średniowiecze! Można z tym walczyć i myślałam, że ktoś taki jak Anka będzie miał w sobie więcej chęci do walki z tym cholerstwem. Dlatego dobija mnie to w niej jeszcze bardziej i jakoś tracę już do niej powoli cierpliwość.
Lecę czytać następny, może Anka pójdzie po rozum do głowy!