05 lipca 2015

scena osiemnasta.

Nie odezwał się do mnie. Ja do niego też nie. Oboje jesteśmy równo popierdoleni. Potrafimy się minąć na mieście, nie zaszczycając się nawet przelotnym spojrzeniem. Moja cholerna dumna czuje się upokorzona po tym, jak pozwoliłam mu na siebie nawrzeszczeć. Niby nic, a poczułam się jakbym miała znowu szesnaście lat. Wtedy ojciec potraktował mnie jak szmatę. Dosłownie. A co na to matka? Patrzyła na wszystko bez cienia zmartwienia. To był ostatni raz, gdy pozwoliłam komukolwiek na mnie wrzeszczeć.

W mieszkaniu rozlega się dźwięk mojej komórki. Odbieram połączenie. Rozmowa była krótka, a po niej mam jeszcze gorszy humor. Ktoś na górze ma cholerne poczucie humoru. Nie dalej jak dwa tygodnie temu łgałam Michałowi prosto w oczy, że dostałam niesamowitą szansę, że będę się mogła dalej rozwijać. A teraz to się dzieje naprawdę. Karma to suka.

Człowiek, który przekazał mi te fascynujące wieści, chce się ze mną spotkać. Jedna godzina dzieli mnie od podjęcia najtrudniejszej decyzji. Zastanawiam się jak reżyser światowej rangi przyjmie moją odmowę? Bo właśnie to zamierzam zrobić. Nie będę owijać w bawełnę. Powiem mu prosto z mostu, że nie mogę zagrać w tej sztuce. Nie oszukujmy się. Prawdopodobnie nie dożyję jej premiery, ale skąd oni mogą o tym wiedzieć?

Zbieram się wyjątkowo szybko. Nie mam zamiaru się stroić, nie idę przecież na randkę, a na wywarciu dobrego pierwszego wrażenie, też mi jakoś szczególnie nie zależy. Piętnaście minut później siedzę już w kawiarni i popijam zamówione cappuccino, czekając na reżysera. Zjawia się dwie minuty przed czasem i raczej nie spodziewał się, że już będę na miejscu. Cóż, lubię zaskakiwać. Wita się ze mną. Siada. Zaczyna opowiadać o sztuce. O celach. O naszej współpracy. A ja tylko patrzę. Słucham go, to oczywiste, ale nie zastanawiam się nad tym, co mówi. Nie wyobrażam sobie tego wszystkiego, bo to nie moje miejsce. Mnie tam nie będzie.

- No. Skoro się dogadaliśmy, to zapraszam jutro na pierwszą próbę. Potem podpiszemy kontrakt – uśmiecha się, a ja unoszę lewą brew.

- Dogadaliśmy się… Nie. Nie sądzę. Nie wezmę udziału w tym projekcie.

Uśmiech spływa mu z twarzy. Powiedzieć, że był zszokowany, to mało. Prawdopodobnie nikt mu nigdy wcześniej nie odmówił. Jak już wspominałam, lubię zaskakiwać.

- Co ma pani na myśli?

- Nie zagram w pana sztuce. Nie mogę.

- Rozumiem. Przyjęła pani propozycję innego kolekcjonera wielkich talentów – próbuje mnie przekupić. To jasne, że chce mnie zwabić na komplementy.

- Tak. Będę grała w komedii o tytule ‘Życie’. A co najlepsze będę tworzyć jednoosobową obsadę! Czyż to nie wspaniałe? – ironizuję.

- To przecież niemożliwe – odpowiada. Zapewne teraz uważa mnie za kapryśną gwiazdę. Życie aktorki jest do bani.

- W moim życiu wszystko jest możliwe. Nawet to, że będę wąchać krokusy od spodu, leżąc na tatrzańskich halach w czasie, gdy pan będzie zapowiadał swoją premierę. Do widzenia.

Zostawiam go samego.

Wracam do siebie, ale nie potrafię znaleźć sobie miejsca w mieszkaniu. Moje królestw się zmieniło. Choć paradoksalnie nic w nim nie przestawiałam. A może to tylko ja się zmieniłam? Nie pragnę już samotności. Nie chcę wchodzić do pustego mieszkania. Wolę wchodzić do mieszkania, w którym w salonie na kanapie będzie siedział Michał, oglądając powtórki z tenisowych imprez. To miejsce za bardzo mi o nim przypomina. Dlatego biorę słuchawki i telefon do ręki i wychodzę. Kierują się korytarzem w stronę schodów. Pokonuję stopień za stopniem aż w końcu nie pozostaje ani jeden. Otwieram drzwi i wychodzę na chłodne nocne powietrze.


Siadam na zimnym betonie zaraz na krańcu dachu. Przed upadkiem chroni mnie barierka, o którą się opieram. Miałam zamiar włożyć do uszu słuchawki i słuchać muzyki puszczonej najgłośniej jak się tylko da. Ale rezygnuję. Widok zachodzącego słońca jest piękny. Na moją twarz wpływa smutny uśmiech. Jedną ciężką decyzję już dziś podjęłam, ale to nie koniec. Jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę zrobić. I decyzja już zapadła. Ostatecznie. Nie ma od niej odwrotu. Ale to dopiero jutro. Teraz pozwolę sobie na jej opłakiwanie.


><><><><><><><><><

Tasiemiec to to nie jest, ale no... XD 
Zostawiam was z kilkoma nowymi faktami o życiu Anki. Może teraz jej zachowanie ma jakiś sens? Piszcie, co myślicie.
Ja tymczasem lecę się zbierać na kolejną rodzinną imprezkę, na którą nie mam nawet najmniejszej ochoty. O rozdziale poinformuję kiedy wrócę albo jutro.. Zobaczymy. ;))

5 komentarzy:

  1. powinna powiedzieć Michałowi prawdę... czekam na kolejny i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie powinna ukrywać tego przed Michałem :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde no... Oby tylko Anka nie zrobiła nic głupiego. Może uda jej się wyleczyć. Przecież nie wszytko stracone. Są jakieś minimalne szanse na wyleczenie. Anka nie może się poddać, musi walczyć! Popełniła błąd nie mówiąc Michałowi, ale z drugiej strony w czym on by jej pomógł. Jeżeli ona sama straciła chęć i motywację do walki to wszystkie inne wysiłki są na marne.
    Powiem Ci robi się coraz ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co? Podziwiam Cię, że potrafisz tak wiele dać do myślenia tak niewielkim fragmentem. Tak, chyba zaczynam rozumieć zachowanie Anki. Czyżby złe traktowanie w domu było powodem takiego nastawienia do świata i ludzi? Przyszło mi teraz do głowy, że Anka wychodząc z rodzinnego domu postanowiła sobie, że już nigdy nie da się tratować źle jakiemukolwiek mężczyźnie i dlatego stała się taka zimna oschła. Może dlatego wcześniej nie dopuszczała do siebie partnerów i na każdego patrzyła z góry? Może to był taki odruch obronny? Tak mi się wydaje, bo to by tłumaczyło większość jej dziwnych i niezrozumiałych (wtedy) zachowań.
    No proszę! Szczęście w nieszczęściu... Z jednej strony została doceniona, ma szansę wystąpić u reżysera o jakim kiedyś pewnie marzyła, zrobić karierę i stać się naprawdę sławną, a tu proszę.... Nie ma nawet możliwości z tego skorzystać. Doskonale pokazałaś jakie życie może być przewrotne. Kiedyś miała wszystko, a teraz nie ma zupełnie nic. Albo inaczej... niby ma, ale nie może się tym cieszyć.

    Mam nadzieję, że to co Anka ma do zrobienia ma związek z Michałem. Pasowałoby wyznać prawdę i powiedzieć, co bylo prawdziwym powodem dziwnych zachowań no i kłamstw. W sumie przyjemnie byłoby zobaczyć kajającą się Ankę i przepraszającą za swoje czyny. Nie spodziewam się tego, ale kto jak kto... Ty zawsze potrafisz zaskoczyć! :D

    Pozdrawiam i całuję, kochanie! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za takie opóźnienie, ale postanowiłam trochę skorzystać z wakacji i wyjechać na par dni, odcinając się równocześnie od blogowania :D Ale jestem i przybywam do Anki pełna obaw o to, co ta dziewczyna jeszcze nawywija :P
    Nadal pokłócona z Michałem. nadal nie ma zamiaru go przeprosić, a on się nie odzywa. W sumie jemu się nie dziwię. Dalej twierdze, że to ona jest winna temu ich rozstaniu I powinna jakoś się z nim skontaktować. Chociaż wyjaśnić wszystko. I nic jej nie usprawiedliwia. Może to wredne, ale przynajmniej szczere.
    No i dobija mnie ta jej bierność. "jestem chora na raka. Umrę" Ja wiem, że to straszna choroba, ale przecież to nie średniowiecze! Można z tym walczyć i myślałam, że ktoś taki jak Anka będzie miał w sobie więcej chęci do walki z tym cholerstwem. Dlatego dobija mnie to w niej jeszcze bardziej i jakoś tracę już do niej powoli cierpliwość.
    Lecę czytać następny, może Anka pójdzie po rozum do głowy!

    OdpowiedzUsuń