27 czerwca 2015

scena siedemnasta.


Przez siedem tygodni udawało mi się nie wzbudzić podejrzeń Michała. Przez te siedem tygodni chodziłam na badania i inne spotkania, które według mnie są zwyczajnym marnotrawieniem czasu, a do których zostałam zmuszona. Chociaż mogłam powiedzieć doktorkowi, że może sobie wsadzić w dupę swoje badania. Tylko że do czego by to prowadziło? On przestałby się interesować moim przypadkiem, a ja byłabym i tak coraz bardziej chora. W dodatku Michał by się o wszystkim dowiedział i zapewne by mi zrobił piekło, bo mu o niczym nie powiedziałam. A wierzcie lub nie, nie chcę tego.

Tak więc siedziałam cicho i posłusznie chodziłam na ‘schadzki’ z doktorkiem, a Michał żył w błogiej nieświadomości. Jak to mówią: im mniej wie, tym lepiej śpi. I ja to stwierdzenie popieram całym sercem. Niestety Misiek nie jest taki głupi. Zauważał, że wiecznie gdzieś znikam. Zaczęły się pytania. Dochodzenie. Wyrzuty i kłótnie. Żeby sobie zapewnić alibi powiedziałam mu, że dostałam propozycję zagrania w świetnym spektaklu i że ciągle latam na próby i inne spotkania z reżyserem. Ponadto wepchnęłam mu, że ten reżyser to wielka szycha i to zaszczyt u niego grać, że muszę go szanować i nie denerwować, bo inaczej mnie wypieprzy na zbity pysk. A on w to uwierzył. I ucieszył się. A ja się nie cieszyłam. Ja musiałam założyć maskę radości, by ukryć ból duszy, który mnie dopadł. Teraz już wiem, jak go zagrać. Nie będę miała z tym problemu. Przypomnę sobie tę chwilę i uwolnię wszelkie stłumione teraz emocje. Zaboli wszystkich, zapewniam.

Tak więc Michał na jakiś czas dał mi spokój.  Ale to nie trwało długo. Zaczęliśmy się od siebie odsuwać i był między nami dystans. Nie pozwalałam mu na nic więcej niż krótki pocałunek. Nie mogłam. Nie potrafiłam się do niego zbliżyć ze świadomością, że potem zostanie sam. Bo ja wcale nie łudzę się, że uda mi się wyzdrowieć. Rak to takie samo cholerstwo jak ja. Dziwne porównanie, ale prawdziwe. Jak się wkurzę to nie odpuszczę. A czuję, że mój ‘przyjaciel’ jest cholernie wkurwiony i zawzięty.

Po kolejnych tygodniach, w czasie których udawało mi się spławiać Michała, chłopak się wkurwił. I to straszliwie. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę ze swojego obecnego stanu. Gdybym była sobą sprzed kilku miesięcy, sprzed diagnozy doktorka, nie pozwoliłabym chłopakowi na mnie wrzeszczeć i nie ważne czy miałby ku temu powód, czy nie. Wypieprzyłabym go za drzwi i nie wpuszczała do środka przez miesiąc. A teraz nie miałam ochoty się kłócić. Po prostu udawałam obojętną, bo tylko tak mogłam przed nim ukryć ból. A co było dalej, to chyba nie muszę mówić.

Trzask drzwi to jedyne, co mi po nim pozostało.


><><><><><><><><><><><><

Możecie mnie ukrzyżować za to, że jest krótki, ale zapewniam, że do samego końcu już się taki nie pojawi. Będą dłuższe. ;))
Jak ktoś słusznie zauważył, nie skupiam się na wielu postaciach. Przybliżam wam sylwetki tylko tych najważniejszych, które odgrywają ważne role w Spektaklu. Nie wszystkim może się to podobać, ale zaznaczam, że to nie jest opowiadanie obyczajowe, gdzie opisywałabym każdy dzień bohaterów i dosłownie każdy ich krok. To jest nieco inna historia. Krótka. Taka miała być od początku i taka pozostanie. ;)
Do następnego! ;)


6 komentarzy:

  1. Kurde... myślałam, że chociaż w przypływie słabości powie Michałowi o chorobie, a ona nawet w obliczu trzasku drzwi poprzez chłopaka nic nie powiedziała.
    Te badania doprowadzają ją do depresji i pomimo, że cierpi nie pozwala sobie pomóc.
    Cóż za uparciuch! Jedno i drugie!
    Mam nadzieję, że wytłumaczą sobie wszystko i dadzą sobie chwile miłości.
    Buźka!
    PS. zapraszam w wolnej chwili do siebie na nowy, dziś dodany http://sklotmoimdomem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Źle, że mu nie powiedziała :/

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaaa, no i dlaczego mu nie powiedziała? Co za dziwna kobieta... Taka sytuacja, a ona nic a nic nie mówi... ja bym nie chciała w takiej chwili być sama.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozegrałaś to świetnie, choć ja na miejscu Anny nigdy w ten sposób bym nie postąpiła. W sumie nie potrafię zrozumieć dlaczego ona nie chce nic powiedzieć Michałowi. Czego się boi? Że sprawi mu ból? Że go skrzywdzi, zrani? Nie chce się przyznać do swoich słabości? Może się wstydzi? Chciałabym poznać powód jej zachowania, bo powiem szczerze, że nie potrafię jej teraz ogarnąć. Zresztą, nigdy nie potrafiłam, więc żadna nowość;D W każdym razie uważam, że zachowuje się naprawdę głupio, bo skoro zależy jej na Michale to powinna być szczera. To zdumiewające, że łatwiej jest wymyślać kłamstwa, zważać na wszystkie wypowiadane słowa (żeby sie czasem coś nie wydało), zmyślać, oszukiwać byleby tylko nie powiedzieć prawdy. Dziwi mnie, że łatwiej było jej patrzeć na meżczyznę i podle kłamać niż wyznać coś, co ma prawo wiedzieć! Nie było jej głupio i żal robiąc z niego idiotę? Myślę, że Michał wolałby wiedzieć niż żyć w błogiej nieświadomości. Tym bardziej, że wtedy miałby możliwość jakoś się na to przygotować. Pożegnać w dostateczny sposób, powiedzieć wszystko, czym chciałby się z nią podzielić. A jeśli umrze nagle to on do końca życia będzie sobie wyrzucał, że tego nie zrobił, tamtego nie wyznał, za tamto nie przeprosił. Anna jest dorosłą, wykształconą osobą, a równocześnie jest tak głupia, że aż mną targa! Jako aktorka powinna potrafić postawić się na jego miejscu, wczuć w jego rolę i wiedzieć, że takim zachowaniem rani go jeszcze bardziej.
    W sumie.. czy jest coś gorszego od kończącego się uczucia? Od wrażenia, że coś co było piękne nagle traci swój blask i siłę? A przecież teraz tak się właśnie dzieje. Swoimi kłamstwami doprowadziła do tego, że wszystko się rozwaliło. A wystarczyło tylko okazać zaufanie i szczerze wyznać, co się dzieje. Nie było by niepotrzebnych kłótni, przykrych słów i zatrzaśniętych drzwi. Anka, zostało ci niewiele czasu, napraw to kobieto!

    Pozdrawiam! ;****
    I podziwiam, że tak krótkim fragmentem potrafisz wywołać tyle emocji! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anka mnie wkurzyła. Rozumiem, że chce być samodzielna, niezależna i inne takie, ale do jasnej cholery powinna powiedzieć Michałowi, że jest chora! Miałaby wsparcie, które na pewno jej się przyda. Poza tym wolę nie być w jej skórze, gdy Michał się w końcu dowie.
    Chyba, że na dobre zniknął z jej życia.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie do końca ogarniam Ankę...Moim zdaniem powinna od razu powiedzieć Michałowi o swojej chorobie. Teraz on odszedł a ona nie dość, że została sama, to może za to winić tylko i wyłącznie siebie. Bo mimo wszystko wątpię, żeby odszedł tylko dlatego, że Anka ma raka. To by było bardzo nieodpowiedzialne i udowodniłby tylko, że jest prawdziwym dupkiem, ale o tym już chyba pisałam. Co więcej, ja teraz to wcale się mu nie dziwię, bo na jego miejscu pewnie postąpiłabym tak samo. No bo prędzej czy później by się wydało, że Anka kłamie i nie ma żadnej nowej roli. Wtedy byłoby jeszcze większe piekło bo pewnie chłopak by myślał, że dziewczyna go zdradza. Poza tym to jej zachowanie i fakt, że odsuwała go od siebie coraz bardziej i tak pewnie dał mu do myślenia. Mam jednak nadzieję, że się zejdą, bo mimo wszystko jestem ciekawa tego połączenia. I może jak Ance naprawdę zacznie go brakować to pójdzie po rozum do głowy i zdecyduje się mu o wszystkim powiedzieć. Oby!
    I w ogóle to mam wrażenie, że Anka się zmienia. To nie jest już ta sama pewna siebie, niezależna kobieta co na początku. Czyżby się powoli załamywała?
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń