11 lipca 2015

scena dziewietnasta.

Moja dusza płacze, szlocha, wyje. Ale z oczu nie wypływa ani jedna łza. Po raz ostatni przypatruję się pustym ścianom moich czterech kątów. Na chwilę spuszczam wzrok, kiedy spada na mnie cały ciężar i świadomość decyzji, którą podjęłam wczoraj. Ale nie ma już odwrotu. Ciągnę walizkę za sobą na korytarz, gdzie przystaję i zamykam za sobą drzwi. Opieram się czołem o twarde drewno, z całych sił zaciskając powieki.

Wrócę tu jeszcze kiedyś? Będę miała okazję? Czy wolno mi w ogóle myśleć o swojej przyszłości? Czy mam szansę na jakąkolwiek przyszłość? Teraźniejszość ma odcień szarości, przyszłość natomiast nieprzeniknionej czerni. I nie wydaje mi się, by cokolwiek mogło sprawić, by przebił się przez nią promień słońca.

Oddaję klucze dozorcy, który zapewnił mnie, że odda je w bardzo dobre ręce. Posyłam w jego stronę słaby uśmiech. To doprawdy zadziwiające, że są na tym świecie osoby, które były w stanie znieść moje humorki. Podziwiam ich za to, bo nie wiem, czy ja sama ze sobą bym wytrzymała na dłuższą metę. Wychodzę z budynku i biorę głęboki haust powietrza w płuca. Czas się pożegnać. Czas odejść tam, gdzie jeszcze jestem potrzebna. Czas się odsunąć, ustąpić miejsca młodszym, zdrowszym i zdolniejszym. Zdolniejszym? Nie, chyba jednak nie. Śmieję się, odnajdując resztki dawnej siebie. Kręcąc głową nad swoją złośliwością, kieruję się do samochodu, nie zwracając uwagi na otoczenie. Z zamyślenia wyrywam się dopiero, gdy wpadam w czyjeś szerokie ramiona. Spanikowana na myśl, że to może być Michał, gwałtownie się odsuwam, ale wzdycham z ulgą, patrząc prosto w niebezpiecznie zmrużone oczy Zmeya.

- Co ma znaczyć ta walizka? – pyta ostrożnie.

- Wyjeżdżam – oświadczyłam elokwentnie.

- To chyba oczywiste, geniuszu. Bardziej mnie ciekawi, gdzie się wybierasz oraz dlaczego nawet słówkiem nie wspomniałaś o tym  najlepszemu przyjacielowi? – irytuje się.

- To skomplikowane.

- Jakżeby inaczej. Jeśli chodzi o nas dwóch, to zawsze wszystko jest skomplikowane. A teraz odpowiedz na pytanie: dostałaś angaż?

Łatwo byłoby skłamać. Wystarczy powiedzieć „tak” i problem z głowy. A jednak patrząc w czujne oczy Igora, nie potrafię tego zrobić. Jak wspomniał jest moim przyjacielem. Jest również najlepszym aktorem z jakim miałam przyjemność pracować. Nie mogę go okłamać, darzę go zbyt dużym szacunkiem. Ale czy potrafię wyznać mu całą prawdę? Wyznanie tylko połowy z niej nie będzie kłamstwem. Spuszczam głowę, by mój wewnętrzny konflikt nie został zauważony. Zapomniał tylko z kim mam do czynienia. Igor podszedł do mnie i jednym palcem uniósł moją brodę w górę, sprawiając, że nasze spojrzenia się spotkały.

- Co się dzieje, skarbie? - w jego tęczówkach odbiło się prawdziwe zmartwienie.

- Nie dostałam angażu, jadę do siostry – na tym chciałam zakończyć, pożegnać się z nim i jak najszybciej odjechać, zostawiając za sobą niedomknięte sprawy. Ale nie potrafiłam. – A tak właściwie to uciekam. Przed teatrem, z którym nie potrafię się pożegnać. Przed tobą, z tego samego powodu. Przed miłością, bo nie potrafię jej sprostać. Przed samą sobą, bo nie wiem, z czym przyjdzie mi się mierzyć. I przed śmiercią, bo może uda mi się ją oszukać?

Potok słów wychodzi z moich ust, które, raz otwarte, nie potrafią się zamknąć. I właśnie w ten sposób wypowiedziałam na głos to, czego się obawiałam. Sprawiłam, że moje lęki stały się prawdziwe. Słów wypowiedzianych na głos nie da się cofnąć.

- Naoglądałaś się za dużo horrorów. Dlaczego uważasz, że śmierć czyha na ciebie za rogiem? – zapytał z obawą przed tym, co usłyszy. Doskonale zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji.

- Bo rak to cholerstwo.

Igor gwałtownie zaciągnął się powietrzem. Stał przez chwilę, w ciszy analizując usłyszane słowa.

- I co teraz? – nie wiedział, jak się zachować. Co zrobić, by okazać mi wsparcie, a jednocześnie nie okazać litości nad moim losem. Nie zniosłabym litości. Nie z jego strony.

- Teraz mam czas, by spełnić swoje marzenia. Diagnozy nie zmienię, pozostaje mi się z nią pogodzić – powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się do niego.

Podszedł i wziął mnie w swoje ramiona. Miło było w końcu wesprzeć się na kimś. Położyłam głowę na jego piersi i przez chwilę zapomniałam o wszystkim.

- Masz zamiar ryczeć? – zapytał wesoło. – Bo wiesz, to jest nowa koszula…

- Spadaj – zaśmiałam się i pacnęłam go w ramię.

- Będę za tobą tęsknić. Z kim teraz będę wyśmiewał się z ludzi? Odchodzi moja lepsza połówka.

- Przestań się mazać, Zmey! Węże nie ryczą! – szturchnęłam go łokciem, a potem raz jeszcze przytuliłam. – Też będę tęsknić.


Rzuciłam walizkę na tylne siedzenia, a sama usiadłam na miejscu kierowcy. Posłałam Igorowi ostatni uśmiech i ruszyłam w drogę pełną niewiadomych.

><><><><><><><><><

Ba dum tssss.
Kto się spodziewał wyprowadzki, łapa w górę! 
Ja wiem, że Anka źle robi, nie mówiąc Michałowi prawdy. Próbowałam z nią negocjować, ale się cholera nie dała. Stwierdziła, że nie powie ni słowa! I w efekcie wkurzyła się też na mnie i postanowiła wyjechać.
Ten rozdział ma taki specyficzny charakter. Przynajmniej dla mnie, nie wiem, czy wy też to wyczuwacie. Z jednej strony jest cholernie smutny, a z drugiej dziwnie optymistyczny? Sama tego nie rozumiem. 

CZYTASZ? KOMENTUJ. BÓG CI TO W DZIECIACH WYNAGRODZI! ;D

4 komentarze:

  1. Tylko nie w dzieciach, proszę! Za młoda jestem xD
    No i Anka nie poszła po rozum do głowy... Kto by się tego spodziewał? No i Igor jakoś nie zaskoczył mnie zbyt miło w tym rozdziale. Myślałam, że będzie go stać na coś więcej dla najlepszej przyjaciółki. Chociaż może to i lepiej, że nie silił się na jakieś typowe gadki tym bardziej, że one jeszcze dobijają człowieka.
    Ona się wyprowadziła...Ale w końcu musi gdzieś mieszkać. I jedyną osobą do której mogłaby się wybrać jest jej siostra. Może ona jakoś przemówi jej do rozsądku. W końcu sama dała sobie radę z dzieckiem, ze starszą siostrą też nich zrobi porządek! Przydałoby się jej niezłe lanie, może wtedy odzyskałaby rozum! A tak serio to kompletnie nie mam pojęcia, co w główce tej Anki siedzi. Nadal czekam, że jakoś mnie zaskoczy. Może naprawdę podczas pobytu u siostry coś w niej zaskoczy i postanowi jakoś się pozbierać? Bo póki co to ona chyba jeszcze nie do końca chce przyznać, że jest w rozsypce...
    Buźki, kicia :* I jeszcze raz przepraszam, że tak długo musiałaś na mnie czekać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ja się nie zgadzam na takie coś! Ona ma być zdrowa i nie obchodzi mnie jak to zrobisz. Jakiś niewytłumaczalny cud albo coś. Bo cię znajdę! ;*<3

    OdpowiedzUsuń
  3. co mam ci napisać, rozdział genialny jak zawsze, powinna powiedzieć Michałowi prawdę. Anka masz pojechac do niego albo choćby napisać list i mu wszystko wyjaśnić!

    OdpowiedzUsuń
  4. To normalnie wstyd, bo piszesz przerażająco krótkie teksty, a ja i tak mam zaległości! Wybacz kochana, dużo mi się na łeb zwaliło ostatnio i zaniedbałam bloggera. Ale dzięki temu mam aż dwa Twoje rozdziały do przeczytania, więc jestem w sumie zadowolona:D

    Zacznę od tego, że zdanie " czy ja sama ze sobą bym wytrzymała na dłuższą metę" mnie bardzo rozśmieszyło, bo jestem przekonana, że Anka nie wytrzymałaby w towarzystwie osoby, która miałaby charakter podobny do niej. Ale jeszcze zabawniejsze wydaje mi się to, że ona doskonale wie jaka jest denerwująca i nic z tym nie robi. Bez względu na wszystko pozostaje sobą i nie ściąga maski, którą sobie wybrała. Jakby jej przedstawienie ciągle trwało i była inną osobą tylko przed samą sobą. Jej się chyba naprawdę podoba zgrywanie takiej bezuczuciowej, ironicznej i tak dalej. Bo to jest gra, Anka nie jest taka naprawdę. Jestem prawie pewna;D
    Czy jeszcze kiedyś będzie mogła tam wrocić? Oto jest pytanie. I w sumie to straszne... Człowiek patrzy na znajome ściany i myśli czy jeszcze kiedyś będzie dane m tam stanąć, czy ten dzień, godzina, miesiąc jest tym ostatnim... Bardzo podobało mi się te kilka zdań, które na ten temat napisałaś. Pokazałas prawdziwy dramat tej bohaterki. Bardzo mi jej szkoda.
    A co do Igora.. Cóż, pocieszać to on nie umie, ale przynajmniej jest. W sumie i tak nie wiem co miałby powiedzieć... Anka chyba nie chce żali, wyświechtanych gadek w stylu "będzie dobrze" i tak dalej. Potrzebuje obecności i dobrze, że Igor się pojawił. Chociaż on jeden będzie wiedział. Mega podobał mi się ten tekst z 'koszulą' :D Nawet w takiej sytuacji potrafi zażartować na poziomie i wywołać u niej uśmiech. To naprawdę dobry przyjaciel <3

    OdpowiedzUsuń