14 czerwca 2015

scena pietnasta.


Czasem człowiek ma taką chwilę w życiu, podczas której liczy się dla niego tylko i wyłącznie odpoczynek. Moja zostaje właśnie przerwana w dość okrutny sposób przez nieznośny dźwięk telefonu. Ale nie odbieram. Ktoś, kto przerywa moją chwilę lenistwa nie zasługuje na to, by odbierać jego telefony. Dlatego zostaję w tej samej pozycji i wgapiam się pustym wzrokiem w ścianę. Uporczywa melodyjka ustaje, a mnie znów otacza błogosławiona cisza. Do czasu, gdy słyszę szczęk przekręcanego klucza w zamku. Tylko jednak osoba ma wstęp do tego mieszkania, więc nie zamierzam się ruszać z miejsca. Słyszę, jak rzuca kluczyki od samochodu i portfel na szafkę w kuchni, a potem zmierza w kierunku sofy, na której leżę. Nie patrząc na niego wiem, że doskonale rozumie mój stan.

- Znowu nic? – pyta po chwili milczenia.

- W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem – przytaczam cytat, który idealnie pasuje do mojej sytuacji.

Od tygodnia staram się załapać do kolejnego spektaklu. Chodzę na każdy możliwy casting. A mimo to nie ma żadnego odzewu. Nie wiem, co to oznacza. Nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem nowej sztuki, w której mogłabym grać. Reżyserzy zawsze zauważali mój talent i pragnęli, bym odgrywała zazwyczaj główne role. Dlatego od kilku dni prześladuje mnie depresyjny humor. A Michał stara się mnie podnieść na duchu, co wychodzi mu zaskakująco dobrze, gdy się postara.

- Nie załamuj się, złośnico. Zobaczysz, jeszcze będą za tobą biegać i błagać, byś u nich grała – mówi, całując mnie w czoło.

Uśmiecham się. Ten mężczyzna wszedł z buciorami do mojego azylu, gdzie wcześniej nikt nie miał wstępu i o dziwo, nie mam ochoty go za to zabić. Nie mam pojęcia, czy to, co do niego czuję, można nazwać miłością, ale nie mam wątpliwości, że jeżeli ktokolwiek miałby stać u mego boku, to jest to właśnie Michał. Mój prywatny pocieszyciel. Siatkarz. I bożyszcze nastolatek. To ostatnie szczególnie mnie rozbraja. Uwielbiam patrzeć na jego minę, gdy z nienacka atakują go krzyczące dziewczyny. Potrafię się z niego nabijać godzinami, a on mi odpłaca pięknym za nadobne. Zachowujemy się jak dwa koguty, skaczące sobie do dziobów, ale to chyba jest nasz własny, prywatny sposób na rozmowę.

- Porywam na chwilę twojego laptopa. Zaproszenia na facebooku same się nie usuną – śmieje się.

- Przecież ty nie masz facebooka, Misiaczku. – Ostatnie słowo akcentuję ze zdwojoną siłą, wiedząc, jak bardzo nie lubi, gdy ktoś do niego tak mówi.

- Ale zawsze mogę to zmienić, Koteczku – zauważa i znika w kuchni.

Leżę dalej. I rozpamiętuję nasze rozmowy. Przez te półtora tygodnia trochę się ich nazbierało, a każda jest jeszcze głupsza od drugiej. Zanurzam się na chwilę we wspomnieniach i próbuję jeszcze raz dojść do tego, jak Michał skruszył wszystkie moje mury. Jak w ogóle udało mu się do mnie zbliżyć, skoro wszyscy przed nim nadziewali się na wyjątkowo ostry drut kolczasty. Co on ma takiego w sobie, że go dopuściłam do siebie?

- Anka! – chwilę zastanowienia przerywa wołanie Michała. – Pozwolisz?

- Już idę – odpowiadam, zwlekając się powoli z sofy. – Co się dzieje? – pytam, ale kiedy mój wzrok kieruje się na ekran komputera, już nie potrzebuję odpowiedzi.

- Nie przeszkadzam? – odzywa się z uśmiechem na ustach Ada.



________   ________   _________


Chyba lubię siać zamęt, a wasze skrajne opinie o Michale są miodem na moje przesiąknięte złem serduszko. Dlaczego właśnie Michał? Dlaczego pozwoliła mu na takie zachowanie? 
Bo oni są tacy sami. W nosie mają opinie innych. Może udają, a może już tacy są. Ale potworami bez serca nazwać ich nie można. ;)

Następna scena o 100 słów dłuższa! Cieszcie się razem ze mną! XD

5 komentarzy:

  1. Chyba nie rozumiem, ale bardzo mi się podoba. Faktycznie są tacy sami i chyba to jest w nich najlepsze. Nie owijają w bawełnę tylko mówią prosto z mostu.
    Ciekawe co sobie siostra Anki teraz pomyślała. Czekam z niecierpliwością na jej reakcję.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiła kosa na kamień :) ale przynajmniej ma coś, co można nazwać szczęściem

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałam, co myśleć po poprzednim rozdziale w kwestii tej ich 'miłości'. Nie wiedziałam czy to ma szansę się rozwinąć w coś pięknego i trwałego, czy łączy ich jedynie wzajemne przyciąganie i ten związek będzie miał tylko podłoże seksualne. W sumie nie wiedziałam nawet czy słowo 'związek' będzie tu kiedykolwiek adekwatne. No, ale skoro Michał ma klucze do jej mieszkania to coś to chyba znaczy! :D Przez przypadek mu ich nie dała;D Zdobył ją kompletnie, tak coś czuję.

    W sumie... wcale się nie dziwię. Mówiłam już, że oni są identyczni! A to sprawiło, że rozumieją się lepiej niż ktokolwiek inny. No bo kto lepiej zrozumie złośnika niż inny złośnik? ;D Widać, że wypracowują sobie swój własny styl bycia i docierają w swoim własnym tempie. Niczego nie przyspieszają (choć czy na pewno? Znowu piję do tych kluczyków! :D) i chyba im ze sobą dobrze. W sumie miałam wrażenie, że Michał czuje się w tym domu jak u siebie i nie wiem czy ma to związek z jego charakterem czy mega szybkim tempem postępowania tego związku. Może to i to? Ale nie ukrywam, że z wielką chęcią obserwuję miłosne poczynania tej dwójki! :D W poprzednim opowiadaniu nie doczekałam się jasnego wątku romantycznego (w końcu rozstałaś Andrzeja i Mańkę;D), więc może teraz?

    Nie może znaleźć pracy!? Ona!? łuuuu.... może pracodawcy nie chcą się użerać z aktoreczką jej pokroju?;D
    Ihihihihi czekam na reakcję Ady! Ale musiała mieć minę widząc Michała... <3 Aż miło to sobie wyobrazić;D

    Jeden błąd wychwyciłam:
    "Tylko jednak osoba ma"- jedna nie jednak

    Pozdrawiam! :****
    A w wolnej chwili zapraszam Cię do siebie na rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że Anka wpuściła do swojego azylu kogokolwiek. Bardzo cieszy mnie fakt, iż jest to Michał- idealnie porównałaś ich do dwóch kogutów próbujących sobie ciągle udowadniać swoją wyższość nad drugim.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się z dłuższej sceny niezmiernie, ale widzę, że i ta w porównaniu do niektórych to jest niczego sobie! Wiesz co? dziwnie się czuję, kiedy tak czytam, że Anka powoli zaczyna "dzielić życie" z Michałem. Nawet dała mu klucze do swojego nieosiągalnego dla nikogo mieszkania! To musi coś znaczyć! Nie wiem tylko, czy w pozytywnym sensie...
    I jak to Anka nie może znaleźć pracy?! JEJ nie chcą? To niemożliwe :D Ale tak prawdę mówiąc, to trochę zabawne, przynajmniej dla mnie.ale na pewno coś znajdzie, przecież za coś musi utrzymać swoją norkę, nie możemy sprowadzać na nią kłopotów takich, jak bezrobocie! nie bądźmy okrutni...zawsze może biegać za Michałem na meczach z wodą i ręcznikami :D Dobra, nie wnikaj w to, co napisałam. Mam dzisiaj jakieś dziwne poczucie humoru..
    Także czekam na kolejną (dłuższą! :D) scenę!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń