24 maja 2015

scena trzynasta.

Nie dane mi jest wziąć swoich rzeczy z garderoby. Nawet nie otworzyłam jeszcze drzwi, kiedy czuję na ramieniu czyjś dotyk. Wspomniałam już, że nie lubię, gdy dotyka mnie ktoś, kto nie ma do tego absolutnie żadnego prawa? Cenię swoją przestrzeń osobistą, dlatego odwracam się i mierzę ostrym wzrokiem siatkarza. Jego ironiczny uśmieszek nie robi na mnie żadnego wrażenia, nie nęci mnie, by dotknąć jego brzucha i poczuć mięśnie, a patrząc w jego błękitne, jak toń morska, błyszczące oczy… Cholera. Czym prędzej odwracam się od niego, by nie mógł zauważyć żadnej zmiany na mojej twarzy. Nie widzę więc uśmieszku zadowolenia, który pojawia się na jego twarzy chwilę później.

Wchodzę do pomieszczenia i szybkim ruchem zbieram wszystkie swoje rzeczy, a potem odwracam się w kierunku.. zamkniętych drzwi. Na mojej drodze stoi siatkarz – nie wiem nawet jak ma na imię – a ja zastanawiam się nad swoim położeniem. Mogę go zbyć jakimś tekstem. Mogę go sprowokować, a potem przyłożyć mu w czułe miejsce. Mogę też grać. Ale nie wybieram żadnej z tych opcji, bo moje myślenie się wyłącza, gdy czuję jego wargi na moich.

Pocałunek na pewno nie jest delikatny i wcale nie chodzi mi o to, że jego przydługi zarost kłuje mnie w policzki. Odsuwam się od niego, choć muszę przyznać, że nie mam na to ochoty. Najchętniej zaciągnęłabym go w jakieś ustronne miejsce, po czym wyzbyła się wszelkich zahamowań. Ale jedyne co robię, to uśmiecham się dokładnie tak samo jak on, czyli ironicznie i zostawiam go zdezorientowanego na samym środku garderoby. Czuję jego palący wzrok, błądzący gdzieś w okolicy moich pleców i odrobinę poniżej nich. Zamykam za sobą drzwi, a potem szybko wchodzę w korytarz zamknięty dla nieuprawnionych i skrótem wychodzę przed budynek. A wszystko to, by mnie nie znalazł i nie szedł za mną. Nikt nie ma prawa przejść progu mojego mieszkania. To moja świątynia, miejsce kultu. Nie wejdzie do niej nikt obcy. Nawet ksiądz z kolędą.

Wieczór spędzam wyjątkowo. Tylko w dzień premiery pozwalam sobie na całkowite rozluźnienie. Gdy wybija godzina 22, ubieram letni płaszczyk, czarne szpilki i wychodzę na miasto. Lubię poczuć tę magię, która otacza każdego człowieka. Na co dzień jej nikt nie dostrzega, ale są takie wyjątkowe momenty, jak ten dzisiaj, kiedy jest ona prawie namacalna. Aż chciałoby się stanąć w miejscu, w którym nic nie zasłania blasku gwiazd na bezchmurnym niebie, wyciągnąć ręce do góry i spróbować poczuć noc. Dzisiaj jest niby tak samo, a jednak inaczej. Idąc opustoszałymi uliczkami Żor, natrafiam na gitarzystę siedzącego na murku i grającego miłosną balladę. Otacza go grupka ludzi, którzy tak jak ja zatapiają się w melodii i utożsamiają z nią. Na chwilę zamykam oczy. Przypominam sobie dzisiejszy pocałunek i czuję delikatne mrowienie na ustach. Uśmiecham się sama do siebie i otwieram oczy. Mój wzrok zatrzymuje się na znajomej sylwetce. Poznaję go. Wygląda na to, że w dzisiejszą noc nawet myśli mają niezwykłą moc. Patrzę na niego jeszcze chwilę, a potem znikam w ciemnych uliczkach, by jego wzrok mnie nie dosiągł. 


><><><><><><><><

Znowu krótki, ale tym razem bez dialogów. Same opisy. Nie ukrywam, że w dalszych rozdziałach będzie i dużo. ;)

Anka jak widać ma serce. Nie pokazuje się nikomu od tej strony na co dzień. Może po prostu ma wstręt do ludzi? Woli otaczać się murem w ich obecności. 

Co myślicie o zachowaniu siatkarzyka? (W notce pod poprzednią sceną podałam jego imię. Jest ono również w zakładce z bohaterami, więc nie będę go ukrywać.) Zbyt pewny siebie? Odpowiedni dla Anki? Chcę znać waszą opinię! ;)


3 komentarze:

  1. Uuuu :) znowu Anka pokazała pazurki :) chyba boi się przyznać przed samą sobą, że ma uczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy mogłabyś mi kiedyś zrobić tę przyjemność i opublikować rozdział o długości na przykład trzy razy większej?:D Ja tak lubię czytać Twoje twory, a Ty mi je tak skromnie dawkujesz! Naprawdę ciężko mi się do tego przyzwyczaić;D

    Co mogę powiedzieć o Michale? Jedno- pasuje do Anki. Oboje wyglądają na silne, charakterne osóbki. poza tym jestem przekonana, że Anka nie byłaby w stanie przyćmić go swoim blaskiem. Wygląda na to, że obje wiedzą czego chcą i wiedzą jak to osiągnąć. Do tej pory każdy schodził aktorce z drogi, każdego potrafiła zagiąć i nawet do szefa odnosiła się tak jak ona chciała. Michał nie dałby się jej prowadzić, jego nie mogłaby tak omotać wokół palca i kręcić we wszystkie strony. Mógłby być dla niej godnym przeciwnikiem. Nie wiem czy mam tutaj rację, bo tak naprawdę nie wiele wiemy jeszcze o tej postaci, ale poprzez te dwa rozdziały takie właśnie wrażenie o nim odniosłam. Czy słuszne? Przekonam się pewnie niebawem.
    Co do tego pocałunku, to spodziewałabym się chyba wszystkiego, ale nie tego! Gdy pojawił się obok niej to myślałam, że zaraz zaczną się docinki, jakieś ironiczne rozmowy czy coś w tym stylu, ale pocałunek? Zmiażdżyłaś mnie! :D A jeszcze bardziej byłam zaskoczona, gdy Anka przyznała się przed samą sobą, że ten siatkarz jej się podoba. No może nie powiedziała tego wprost, ale z byle kim by chyba się nie chciała "pozbywać zahamowań". także wyczuwam, że oprócz kariery w głowie Anny będzie się pojawiało coś jeszcze;D Może nawet równie ważne... Czyżby to był początek jakiegoś gorącego uczucia? Ooooj oby!! :D

    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdę powiedziawszy, to na początku mnie zatkało, jak czytałam o tym pocałunku. Później pomyślałam, że Anka go spoliczkuje, czy zdrowo za to opieprzy, a tymczasem ona odwróciła się i odeszła, jakby nigdy nic! Po prostu byłam w szoku! A ten cały "siatkarzyk" wydał mi się po prostu bezczelny! naprawdę ja na miejscu Anki nie zostawiłabym tak tego i nie spodziewałam się po niej takiej reakcji! Ale tak teraz sobie myślę, że oni są siebie warci! Bo już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że Michał jest bardzo pewny siebie, tak samo jak nasza bohaterka. Oboje myślą, że wszystko im wolno, ale teraz tak sobie myślę, że związek takich dwóch osób musiałby być bardzo... intensywny. Nie wiem, czy użyłam dobrego sowa, ale chodzi mi o to, że myślę, że nie obyło by się bez kłótni, ale mimo to byłoby też niezwykle gorąco :P na pewno walczyliby w łóżku o dominację :P Widzisz? Ledwo co się poznali, a ja już wyobrażam ich sobie w łóżku :P a może oni się znienawidzą? Ooo, to też mi się podoba!
    W ogóle to podobała mi się scena, kiedy Anka zakłada szpilki i płaszczyk i idzie wieczorem na miasto. Nie wiem, ale po prostu wyobraziłam to sobie i od razu na myśl mi przyszła jakaś tajna agentka, czy coś :P Jestem po kartkówce z matmy i nie myślę dzisiaj jak trzeba, wybacz :P
    tak czy owak bardzo mi się podobało, tylko nadal uważam, że rozdziały mogłyby być dłuższe :)
    Lecę :*

    OdpowiedzUsuń