09 maja 2015

scena jedenasta.

Spektakl ma rozpocząć się już za chwile, a na samą myśl o tym, moje serce przyśpiesza. Nie jestem stremowana. Nie boję się występów. Wręcz przeciwnie teatr to całe moje życie, a kiedy wychodzę na scenę, czuję, że żyję. I to jest cholernie przyjemne uczucie, bo na scenie nie liczy się dosłownie nic. Cokolwiek zaprzątałoby moją głowę przed wyjściem na scenę – znika. Tak po prostu. I to właśnie jest w tym wszystkim najlepsze.

- Spoglądanie co chwila na tę masę ludzi nie pomoże ci się odstresować – mówię tonem mędrca do dziewczyny wyglądającej za kurtynę, patrząc na nią z wysoko uniesioną lewą brwią.

- Nie twój zasrany interes – odpowiada zimno, mierząc mnie wzrokiem.

Ja rozumiem, że ciężko mnie lubić, że jak tylko otwieram buzię, to pluję jadem na wszystkie strony, ale akurat w tej chwili nie mam zamiaru się z nikogo nabijać. Tym bardziej, że jak coś pójdzie nie tak, to wszystko zrzucą na mnie. Nie żebym się tym przejmowała.

- Ochłoń, dziewczyno. Odetchnij głęboko i policz do dziesięciu. I przestań zaglądać na publiczność! Przecież jak już wyjdziesz na scenę, to oni cię nie zjedzą! Poza tym powiedzmy sobie szczerze, że gdybyś grać nie umiała, to byś teraz tutaj nie stała. Więc ogarnij swoją osobę i do cholery uwierz w siebie! – wyrzucam z pewnością, po czym odwracam się napięcie zostawiam dziewczynę samą.

Ciężko mi uwierzyć w to, że właśnie przed chwilą byłam miła. No dobra miła nie byłam, ale za to miałam dobre intencje i zamiast się z dziewczyny nabijać, to jej chciałam pomóc? Boże, co się ze mną dzieje? Muszę trochę ochłonąć, bo inaczej nici z mojej cudownej premiery, na którą tyle czekałam. Swoją drogą, nie wiedziałam, że umiem być prawie miła. Zupełna nowość. Chyba to dodam do mojego CV. Będzie się ładnie komponować z ‘sarkazm to moje królestwo, a ironia ulubiony nałóg’.

Wchodzę do swojej garderoby, gdzie zastaję rozwalonego na krześle Igora. Tak swoją drogą, to kto pozwolił mu tu wchodzić?! Są granice, których nawet przyjaciel przekroczyć nie może i na pewno jest nią wejście do mojej garderoby! Oj masz przesrane, stary. Rzucam mu zabójcze spojrzenie, ale on jak to on, nic sobie z tego nie robi.

- Nie przypominam sobie, bym cię tu zapraszała – mówię nad wyraz spokojnym głosem.

- A ja nie przypominam sobie, byś mi kiedykolwiek zakazała tu przychodzić. Pamiętaj słonko, każdy medal ma dwie strony – uśmiecha się do mnie.

Ignoruję go i siadam naprzeciwko wielkiego lustra. Wbrew wszystkiemu nie było ono dookoła ozdobione malutkimi lampkami tak, jak to zawsze jest robione w tych wszystkich amerykańskich filmach. W ogóle realia teatru są zdecydowanie różne od tych ukazanych w filmach. Ale kogo to dziwi? Jako że niedługo będę musiała wyjść na scenę i odegrać swoją rolę, to warto by się było upodobnić nieco do bohaterki, nie? Dlatego też robię to, na co w normalnym życiu nie mam czasu – makijaż. Igor wpatruje się, jak staram się narysować dwie proste linie na górnych powiekach, co z resztą mi nie wychodzi.

- Może przyniosę ci linijkę? – kpi, gdy po raz kolejny muszę poprawiać swoje wątpliwe arcydzieło.

- Jeśli dzięki temu już tu nie wrócisz, to tak – odpowiadam, odkładając eyeliner, kiedy już opanowałam sztukę robienia kresek.

- Dlaczego miałaś zamknięte usta? Chyba po raz pierwszy widzę kobietę, która malując się, nie robi przeglądu swojego uzębienia! – woła rozradowany, ale kompletnie nie wiem, czym.

- Widocznie stać mnie na wizytę u dentysty – mówię bez odrobiny zainteresowania, kończąc nakładać makijaż.

- To faktycznie wiele wyjaśnia. Skończyłaś? Bo jakby nie patrzeć, jesteśmy już trochę spóźnieni.

- Przejmujesz się tym? – pytam zdziwiona.

- Oczywiście, że nie– odpowiada, wychodząc na korytarz i zostawiając otwarte drzwi.

- A ty co tam robiłeś?! – słyszę wrzask dziewczyny z obsady, która mnie wyjątkowo nie lubi. Choć może tylko mi zazdrości?

- Kochanie, pomożesz mi zapiąć sukienkę? – wołam, wychodząc na korytarz i udając, że nie mam zielonego pojęcia, że ktoś jeszcze tu stoi.

- Oczywiście, skarbie.

Igor odwraca się w moją stronę i dopina zamek, który przed chwilą specjalnie odpięłam. Przy okazji zauważam śmiech w jego oczach i sama mama ochotę parsknąć. Nasza ‘koleżanka’ odwróciła się na pięcie, zarzucając włosy do tyłu i gniewnie ruszyła przed siebie. Co ta zazdrość robi z człowiekiem. 


><><><><><><><><


Jakieś nowe wrażenia? ;D

Jak Ruda bardzo celnie zauważyła w swoim komentarzu pod ostatnią sceną, ja się nieźle bawię, pisząc Spektakl. Może dlatego, że Anka jest dla mnie takim niedoścignionym marzeniem? W prawdziwym życiu jestem jej zupełnym przeciwieństwem, a chciałabym, tak jak ona, stąpać twardo po ziemi i nie bać się wyrażać siebie. Ale nie ukrywam, że jadem plułabym tylko w wyjątkowych sytuacjach! ;D

I jeszcze jedno. Jeśli jest ktoś, kto czyta i chciałby dostawać informację o rozdziałach, proszę o informację w komentarzu!  ;)

6 komentarzy:

  1. Faktycznie tam się wszyscy dobrze bawią.
    Miła? Mi ostatnio nawet ktoś powiedział, że taka jestem. Ale najlepsza była moja reakcja na to.
    Ale to jaka Anka jest w środku to jest najlepsze co ona ma. I tylko od niej zależy ile i czy pokaże to innym osobom.
    A ta scena z Igorem i zamkiem.... BOMBA!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, jestem trochę zmieszana...Do Anki całkowicie nie pasuje miłe zachowanie, nawet, jeśli to była tylko chwila słabości :P Po prostu aż mi szczena opadła, kiedy postanowiła pocieszyć tą dziewczynę nawet, jeśli robiła to w typowy dla siebie sposób :D No i cóż...Nadal się zastanawiam, co by było, gdyby jej się podwinęła nóżka podczas spektaklu. Niewątpliwie wszyscy dookoła mieliby przekichane, bo na pewno by się wściekła. No a końcówka boska. Chociaż chwilę mi zajęło żeby pojąć, o co rzeczywiście chodziło Igorowi i Ance. Ale mina tamtej dziewczyny musiała być bezcenna zwłaszcza, że nie lubi Anki.
    tak właściwie, to nie wiem, czy to już pisałam, ale bardzo podoba mi się ta przyjaźń Anki i Igora. Oni mimo tego, że sobie dogryzają, to robią to w taki typowo przyjacielski sposób. Ja chyba na miejscu Anki nie potrafiłabym się tak kumplować z kimś, kto ma tak samo cięty język jak ja, bo po prostu byśmy się pozabijali :P Także podziwiam ich oboje, że nadal nie mają siebie dosyć, a wręcz przeciwnie, doskonale się dogadują!
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Także chciałabym nie stresować jak Anka przed wystąpieniem publicznym. Ale, ze tego nie mam, to jestem wredna- "czasem często" ;)
    Co do bycia "miłą" przez główną bohaterkę- jakoś tego za bardzo nie zauważyłam ^^ zwykła rada, ot i wielkie halo ;) hehe
    Akcja z zamkiem- genialna.
    PS. też muszę się nagimnastykować, żeby namalować kreskę :)
    Ściskam, Twoja Łasica

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że dobrze to odebrałam:D Widać, że jest to dla Ciebie dobra zabawa, a dzięki temu i mnie dobrze się to czyta. Wiem, ze dostanę kolejną porcję prześmiewczego zachowania, które wprowadzi mnie w dobry humor. I w tym rozdziale jak zwykle się nie zawiodłam! :D Twoja bohaterka zadziwia mnie za każdym razem. A w połączeniu z Igorem tworzą mieszankę wybuchową. Mega podobało mi się to, co zrobiła na samym końcu. W prawdziwym życiu nie znoszę takich osób jak Anka i najchętniej przytarłabym im nosa jeszcze gorszym bądź cwanym zachowaniem, ale w Twoim opowiadaniu wcale mi ona nie przeszkadza. Może dlatego, że widzimy sytuację jej oczami i hm... podświadomie stoimy po jej stronie. Mina tej dziewczyny musiała być zabójcza;D Poza tym tą krótką scenką pokazałaś, że Anka i Igor rozumieją się praktycznie bez słów. Momentalnie podjął zabawę i zrozumiał jej zamiary. Jeśli miałabym stawiać, że Anka kiedyś się z kimś zwiąże, to właśnie z kimś takim jak Igor, bo nadają na tych samych falach.

    Mnie również zaskoczyło jej zachowanie w stosunku do tej dziewczyny na początku. Tzn. z jednej strony zaskoczyło, a z drugiej nie. Czemu 'tak'? Bo podeszła i w swój pokraczny sposób starała się dodać sił. Wyszło jej jak wyszło, nie brzmiało to raczej jak miła pogawędka doświadczonej aktorki z młodszą, ale podeszła i wyraziła chęć wsparcie. A to raczej nie jest dla niej normalne... Sama się zdziwiła swoim zachowaniem, a to już wiele mówi samo przez się. A czemu mnie nie zaskoczyła? Bo całe to pocieszenie zrobiła w swoim stylu. Czasem mam wrażenie, że ona nie potrafi być tak po prostu miła i wrażliwa. W każdym jej zachowaniu widać tą oschłość, dystans i wieczny sarkazm. Nawet gdy chce być miła to nie przestaje być sobąxD
    Stworzyłaś cholernie charakterną osóbkę! I zupełnie nie do przyjęcia w środowisku 'normalnych' szarych ludzi;D Ale do świata artystów nadającą się idealnie :D

    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja obstawiam, że Anka jest wredna tylko dlatego, że boi się ukazać swoją prawdziwą twarz. Dla niej bycie wredną to maska, która ją chroni przed światem. Czasem łatwiej być dla kogoś niemiłym, niż zaprezentować, że jest się wrażliwym i dobrym. I podejrzewam, że to jest też reakcja Anki. Dobrze, że z Igorem się dogadują i w lot łapią, o co chodzi drugiemu :)

    OdpowiedzUsuń