W
dużo lepszym nastroju wchodzę do kuchni i stawiam wodę na herbatę. Zapowiada
się jutro bardzo udany wieczór, co przyjmuje z radością. W końcu będę mogła
poznać nowych ludzi i zrazić ich do siebie swoim zachowaniem. Wiem, że dla
wielu wydaje się to dziwne, ale ja z tego czerpię rozrywkę. Nie jestem typem
człowieka, który na każdym kroku musi być otoczony ludźmi. Wolę raczej spędzić
czas w samotności i zająć się sobą, niż imprezować w każdym klubie z coraz to
nowszymi kochasiami. Zbyt dużo miałam do czynienia z przypadkami nieplanowanej
ciąży, do której doszło właśnie w takiej sytuacji. Zraziłam się do klubów i do
szalejącej w nich młodzieży, co nie znaczy, że już tam wcale nie zaglądam.
Czasami potrzebuję troszkę adrenaliny i szaleństwa, a głośna muzyka i dzikie
ruchy mi to zapewniają. Może i różnię się znacząco od reszty społeczeństwa, a
już na pewno od swoich rówieśników, ale taka jestem i nic tego nie zmieni, bo
mnie się to podoba. Podoba mi się bycie panią samej siebie. Mam swoje zasady,
których nie złamię.
Zalewam torebkę z cytrynową
herbatą wrzącą wodą i stawiam kubek na blacie stołu. Kieruję się do swojej
sypialni i porywam laptopa leżącego na szafce nocnej. Wracam do kuchni i kładę
na stole komputer, po czym go uruchamiam. W miedzy czasie biorę czyste ubrania
i zakładam na siebie, bo nie chcę świecić swoją golizną na prawo i lewo. A nuż
znalazłby się jakiś obleśny oprych, który zaglądałby z lornetką przy oczach w
moje okna. Ale ze mną nie takie numery. Siadam na krześle i przesuwam pacami po
klawiaturze, loguję się na Skype. Przy imieniu Ady świeci się zielona
kontrolka, więc nawiązuję z nią połączenie. Chwilę później patrzę na twarz
mojej młodszej siostry, która uśmiecha się szeroko, ale nie daję się na to
nabrać. Wiem, że jest jej ciężko i nie oszuka mnie. Umiem przejrzeć każdą jej
maskę, w końcu nie na darmo jestem aktorką. Maski to moja specjalność. Posyłam
siostrze ostre spojrzenie, pod którego wpływem jej uśmiech znika. Wpatrujemy
się w siebie, nic nie mówiąc. Mam ochotę trzasnąć ekranem laptopa, ale wydaje
mi się to kiepskim pomysłem. Nagana w moim spojrzeniu stopniowo maleje, aż w
końcu znika całkowicie. Nie chcę, żeby Ada miała mnie za wiedźmę, która na
każdym kroku będzie ją kontrolować i ganić za każdy błąd. Wzdycham głęboko i
patrzę na nią z wyraźną troską.
- Jak się trzymasz? – pytam
zatroskana.
- Jest okej. – mówi stałą,
wyuczoną formułkę, ale opuszcza wzrok na swoje dłonie. Nie musi więcej mówić.
Wiem, że nic nie jest w porządku. Nawet najlepszy korektor nie zamaskuje
głębokich cieni po oczami po nieprzespanych i przepłakanych nocach. Zmęczenie
widać w każdej nowej zmarszczce na jej młodej twarzy.
- Ada. – delikatnie ją upominam.
- Co mam Ci powiedzieć? Że już
sobie nie daję rady? Że Cyprian ma mnie w głębokim poważaniu i wymigał się od odpowiedzialności,
jak małe dziecko, które ucieka przed konsekwencjami swojego czynu? Że każdej
nocy wypłakuję sobie oczy, jakby moje łzy mogły coś zmienić? Przecież to widać.
- Skopać mu dupę? – pytam
poważnie. Ada uśmiecha się kącikiem ust.
- Nie trzeba. Sama to zrobię przy
najbliższej okazji.
Kilkanaście minut później
dochodzi do mnie kwilenie małego dziecka. Ada uśmiecha się delikatnie i patrzy
na mnie nieco radośniejszymi oczami.
- Chcesz ją zobaczyć?
- Tak. – odpowiadam i zaczynam
się uśmiechać.
Pierwszy raz będę miała okazję
zobaczyć moją małą siostrzenicę. Wiem, że jestem okropną ciocią dla małej, ale
to nie do końca moja wina. Ada postanowiła sama zmierzyć się z życiem i
wyjechała z rodzinnej miejscowości tak, jak ja przed laty. Odcięła się od wiecznych
pretensji ojca i wiecznych kłótni z matką. Poszła moim śladem i tak jak ja nie
chciała przyjąć do swojego nowego życia nikogo. Rozmowy przez Internet bądź
telefon nie zastąpią spotkania twarzą w twarz, ale obie nie jesteśmy chyba na
to gotowe. Zbyt dużo bólu. Zbyt dużo wspomnień. Zbyt dużo przeszłości. Na
ekranie pojawiła się ponownie moja siostra, ale tym razem trzymała swoją córkę,
owiniętą w różowy kocyk. Twarz dziewczynki była okrągła, a włoski na czubku
były czarne jak węgiel. Oczy miała tego samego koloru co ja, czyli lśniąco
zielone. Uśmiechnęłam się na jej widok. Kto by się spodziewał, że ta kruszyna
poruszy moje serce? Na pewno nie ja, ale tak się stało. Spojrzałam na Adę z
uśmiechem.
- Śliczna. Jak ma na imię?
- Przedstawiam Ci moją śliczną
córeczkę, Ingę.
W tym momencie w moich oczach
pojawiły się łzy. Nie mogę udawać twardej, gdy widzę moją siostrę z uśmiechem
szczęścia na ustach, choć jeszcze niedawno była w głębokiej depresji. W głowie
pojawiają się wspomnienia: moja siostra się przyznaje, że jest w ciąży; krzyk
matki; słowa ojca, które choć nie były skierowane do mnie, kuły mnie w serce..
Cieszę się, że Ada znalazła w sobie siłę. Cieszę się, że pomimo nacisku
rodziców nie zdecydowała się usunąć ciąży. Teraz widzę, jak bardzo kocha swoją córeczkę
i wiem, że nie mogłaby jej skrzywdzić.
- Siostra, ty płaczesz? – słyszę
zdumiony głos.
- Wbrew pozorom nie mam serca z
kamienia. – uśmiecham się nikle przez łzy. – Kończę już. Jutro mam premierę i muszę się przygotować.
Kocham Was. – mówię szeptem i zamykam laptopa.
><><><><><><
Witam was ponownie!
Tym razem już nie będzie żadnych przerw. Jestem tu i będę do końca. ;)
To jest krótkie opowiadanie. Nie ma tu zbyt wiele przemyśleń, refleksji. I właśnie dlatego rozdziały są tak krótkie i raczej różnej długości. Nie będzie ich zbyt wiele. I stąd moje pytanie: Chcecie bym dodawała rozdziały częściej, czy raczej łączyła dwa krótkie w jedno trochę dłuższe? Napiszcie w komentarzu, jak wy to widzicie.
I mam jeszcze jedną prośbę. Jeśli chcecie, bym was informowała, dajcie mi znać. Może to być przez gg, twittera, na blogu. Obojętnie ;)
:) Cieszę się z kontynuacji opowiadania :) Zrobisz jak uważasz, choć chciałabym by pojawiały się częściej :)
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka jest wspaniale opisana, dzięki czemu jeszcze bardziej ją lubię :)
OdpowiedzUsuńbardzo cieszę się, że wróciłaś i bardzo dziękuję za znak! ;)
Ingusia- świetny wpływ ma na ciotkę jak i na mamę... z resztą dzieci zawsze dają powody do radości.
pozdrawiam serdecznie
Hejo;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to jest mi bez znaczenia czy rozdziały będą krótsze ale częściej czy dłuższe rzadziej. Choć nie, jest jedna opcja, która by mnie w pełni zadowoliła;D Dłuższe częściej. Da radę tak? :D
Nie spodziewałam się, że masz zamiar przedstawić nam bohaterkę z innej perspektywy. Jak widać nie jest od początku do końca zołzą, a ma też inne strony swojej osobowości. Najwyraźniej maskę zakłada nie tylko w czasie gry, ale i w życiu skoro rodzona siostra się dziwi, że tamta potrafi płakać. Swoją drogą, podziwiam Adę. Pierwsze dziecko (zapewne z wpadki, jak mniemam), obce środowisko z dala od toksycznego domu i brak pomocy od ojca dziecka. To naprawdę trudna sytuacja tym bardziej, że wszystko musi robić sama. Nie wiem na kogo bardziej się wściekać czy na ojca dziecka czy na rodziców, którzy nie ślą żadnej pomocy swojej córce i wnukowi. Biedna Ada. Ale widać, że nie żałuje swojej decyzji i kocha córeczkę. A to najważniejsze. Bo jak jest miłość to można pokonać wszelkie przeciwności.
Niestety krótko, bo rozdział krótki;) Ale mam nadzieję, że jeszcze będę się mogła rozpisać jak szalona, bo wiesz jak ja to lubię;D
Pozdrawiam Cię gorąco! ;***
świetny :)
OdpowiedzUsuńWitaj ponownie! :D
OdpowiedzUsuńHmm... Ja to bym wolała rozdziały krótsze, a częściej :) Ale zrób tak, jak Tobie jest wygodnie :)
A tym rozdziałem mnie bardzo zaskoczyłaś :) Nie sądziłam, że Anka ma siostrę. Nie sadziłam, że Ankę może ktokolwiek wzruszyć :) A tu proszę, taki mały bobas i łzy się same polały :) Jestem jeszcze ciekawa, kiedy pojawi się męski bohater? :D
Cześć, kochana!
OdpowiedzUsuńWiem, że przybywam późno, ale myślałam, że mam więcej do nadrabiania, a jak się okazało rozdziały są króciutkie, więc przeczytałam wczoraj wieczorem :)
Powiem Ci szczerze, że bardzo polubiłam Ankę. Lubię wyraziste postacie, a ona właśnie taka jest. Zna swoją wartość i nie boi się postawić reszcie. I chociaż czasami jej zachowanie może irytować, to w moim przypadku było wręcz przeciwnie. jest jak taki wielki rozpuszczony bachor i kiedy w jednym z rozdziałów napadła na biednego faceta z orange, albo wyśmiewała się z kolegów po fachu, to ja śmiałam się razem z nią. Tak, te wredne postacie są zdecydowanie lepsze od tych poukładanych i zakompleksionych :P
a tak w sumie, to w najnowszym rozdziale szczena mi opadła jak się rozpłakała przy tym dziecku. I wręcz oburzyła mnie sytuacja jej siostry. Faceci to Świnie, żeby zostawiać dziewczynę z dzieckiem samą, bo to w końcu "nie ich problem"...Takich to należałoby wyka... Pozbawić tego i owego! Się zdenerwowałam...
Przepraszam, ze tak krótko i chaotycznie, ale jakoś ostatnio mi wena nie dopisuje...Nawet komentarzy już nie umiem pisać...Tak czy owak Pozdrawiam i moim zdaniem, mogłyby być dłuższe, bo można byłoby bardziej się wczuć :)
Pozdrawiam :*