Odpowiedziałam
mu złośliwym wygięciem kącika ust do góry i ruszyłam na swoje miejsce. W końcu
trzeba z czegoś żyć, a pieniążki na drzewach nie rosną. Wchodzę na scenę i
zajmuję miejsce na krześle. Kulę się na nim i rękami zasłaniam twarz. W między
czasie Zmey wrzuca na twarz maskę płonącego gniewu. I wcale nie muszę w tym
momencie na niego patrzeć, by wiedzieć, że mina sieje strach w całej ekipie,
pomimo że to tylko próba, teatr, gra.. Reżyser woła przez megafon, że możemy
zaczynać. W tym momencie wyrzucam z głowy wszystko. Zostaje tam tylko tekst i
ruchy, które muszę wykonać. Nie bez przyczyny nazwałam się najlepszą. Kiedy
gram, nie liczy się dla mnie nic innego. Wkładam w teatr całe swoje serce i to
widać.
Sala zamiera, gdy przenika ją
niski dźwięk mojego krzyku. Niesie się on po każdym centymetrze, a potem wraca
echem z powrotem do moich uszu. Kule się jeszcze bardziej na drewnianym
krześle, a potem krzyczę raz jeszcze. Tym razem w tym krzyku słychać ból. I to
nie taki fizyczny. Jest to ból duszy, która zastaje wyrwana z serca, kiedy
wiadomość o śmierci ukochanego, dociera ze swoją mocą do umysłu kobiety. Ale
jak można zagrać ból duszy? Nie pytajcie, bo ja sama nie wiem. Spadam z krzesła
i ląduję na kolanach na ziemi. Dociskam ręce do głowy i zaciskam palce na
włosach, jakby pragnęła się ich pozbyć w nadziei, że ból zniknie razem z nimi.
Niemy szloch dławi moje gardło, a spazmatyczne oddechy dostarczają do płuc zbyt
mało powietrza. Czuję, że się duszę, ale to tylko gra. W rzeczywistości moja
wyobraźnia podsuwa mi odczucia kobiety, która naprawdę mogła się znaleźć w
takiej sytuacji. Może dlatego tak łatwo mi wszystko odegrać? Dlatego, że mam
wielką wyobraźnię.
Zmey podchodzi do mnie. Chwyta
mnie mocno za ramiona i siłą podnosi do góry moje wiotkie ciało. Nie mam sił,
by ustać na nogach, więc przytrzymuje mnie. Nie potrafię się uspokoić. Nie
potrafię wziąć oddechu. Duszę się.. I nagle czuję piekący ból na policzku,
który przebija przez wszystkie inne odczucia. Koncentruję się na nim i już po
chwili znów dostrzegam świat wokół mnie. Patrzę w tak dobrze znane oczy
przyjaciela, w których teraz wybuchł płomień wściekłości. Są takie inne. Takie
niebezpieczne, a mimo to nie boję się.
- Zdradziłaś mnie! – krzyczy
głosem nieludzkim, głosem, który bardziej przypomina ryk wściekłego zwierzęcia.
– I myślałaś, że się o tym nie dowiem?! Naprawdę miałaś mnie za takiego
głupca?! – śmieje się, ale nie jest to przyjemny dźwięk. – Masz za swoje,
kochanie. Twój kochaś właśnie topi się w swojej krwi. Przyjemny widok, prawda?
– mruży oczy, w których czai się satysfakcja. A Ciebie przechodzą dreszcze
strachu na jej widok.
- Cięcie! – woła reżyser. – Było
dobrze. – mówi stonowanym głosem, w którym nie słychać ani pochwały, ani
nagany. – Następna scena!
___________
Ankę można uwielbiać. Ale można jej również nie lubić. Jeśli wybieracie drugą opcję, to mam do was taki mały apel. Nie skreślajcie jej tak na całego, dobrze? Może jeszcze was zaskoczy? :)
Pozdrawiam, całuję, a rozdział dedykuję tej, która mnie zmusiła do jego dodania! :*
O jejku jaki krótki.Mam nadzieję, że następne będą dłuższe. Bardzo ciekawi mnie postać mojej imienniczki. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSzok! Jak to jest pięknie opisane, te uczucia jak bym sama je odczuwała. Nie wiem co napisać aż.
OdpowiedzUsuńKocham to!
Pozdrawiam J.
Ja bym się chyba zdecydowanie nie nadawała na bycie aktorką. To byłoby dla mnie za trudne, ale widać, że Ani przychodzi to z łatwością, bo każda jej rola odgrywana jest również przez serce i dusze.
OdpowiedzUsuńJa tam ja mimo wszystko bardzo lubię ;)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :-*
Ja tam Ankę uwielbiam. bo wiem przez co muszą przechodzić aktorzy, bo wiele razy jeździłam na wszelakie konkursy i inscenizacje. Świetna trema i świetne uczucia które napędzają Cię do przodu,
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
POzdrwiam
Jestem pod wrażeniem tego jak przekazujesz w tym opowiadaniu emocje :)
OdpowiedzUsuńLubię Anię. Jest taka niezależna, odważna. Wydaje mi się, że tylko udaje taką twardą kobietę, a w środku siedzi mała dziewczynka ;) Jestem ciekawa, kiedy pojawi się nasz drugi główny bohater, pan Kubiak :D
OdpowiedzUsuńTen wątek podczas grania sceny... MISTRZOSTWO. Naprawdę. Świetnie napisałaś, świetnie oddałaś emocje, to co się tam działo. Jestem pod wrażeniem :)
Czekam na następny :*
świetne! jeśli możesz informuj mnie o nowym rozdziale- moje gg 38514835 . pozdrawiam!:*
OdpowiedzUsuńJa narazie nie mam wyrobionego zdania na temat głównej bohaterki, ale lubię o niej czytać, pięknie opisujesz emocje jej towarzyszące :)
OdpowiedzUsuńTylko co tak krótko?
Dotarłam! wreszcie.
OdpowiedzUsuńEj, dlaczego to jest takie krótkie?! Oprócz długości bardzo mi się podoba. Ankę też lubię, choć z tego powodu, jest aktorką, a ja jak byłam mała to też chciałam bardzo chciałam być aktorką xD No i jest bezczelna, a ja lubię bezczelne osoby. Może trochę za bardzo gardzi ludźmi, ale póki co, da się to znieść. Zobaczymy, co będzie dalej ;)
Hej, jestem tu po raz pierwszy, ale bardzo mi się spodobało ^^ Tytuł - "Spektakl uczuć" - bardzo mnie urzekł *-* Miałaś oryginalny pomysł, co do tego bloga :) Spodobał mi się również czas,w którym piszesz :> Rzadko kto umie w nim pisać dobrze spójnie :) Świetne, świetne ♥-♥ Co do sceny, to naprawdę fascynująca :> Zawiera trochę grozy, co kocham! <33
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejną :>>
Pozdrawiam!
Zajrzysz?;*
shoot-baby.blogspot.com/p/prolog.html
Boże, ale bosko piszesz *.*
OdpowiedzUsuń